Polish - voron

User avatar
voron
Language Forum Moderator
Posts:4945
Joined:2007-07-15, 3:29
Real Name:Igor
Gender:male
Country:TRTurkey (Türkiye)
Re: Polish - voron

Postby voron » 2008-09-16, 11:25

arti wrote:Ludzie z niego cały czas kpili.

Can you omit "ludzie" in this sentence?

Oh and btw how do you say:
Man spricht hier polnisch / One speaks Polish here / Здесь говорят по-польски. ;)

User avatar
arti
Posts:690
Joined:2004-09-11, 22:51
Real Name:Artur Kopcych
Gender:male
Location:Kraków
Country:PLPoland (Polska)
Contact:

Re: Polish - voron

Postby arti » 2008-09-16, 11:39

voron wrote:
arti wrote:Ludzie z niego cały czas kpili.

Can you omit "ludzie" in this sentence?

You can ommit "ludzie" but I am afraid that this sentence will refer to the subjects mentioned before. So it would be a history like this: Ludzie nie lubili go. Kpili z niego cały czas.
voron wrote:Oh and btw how do you say:
Man spricht hier polnisch / One speaks Polish here. ;)

Tu się mówi po polsku.
The stock market is the only place where dreams can grow.

User avatar
Qrczak
Posts:154
Joined:2007-11-27, 20:51
Real Name:Marcin Kowalczyk
Gender:male
Location:Kraków
Country:CHSwitzerland (Schweiz / Suisse / Svizzera / Svizra)

Re: Polish - voron

Postby Qrczak » 2008-09-16, 11:40

voron wrote:
arti wrote:Ludzie z niego cały czas kpili.

Can you omit "ludzie" in this sentence?

Yes (although in this case I would change the word order: Cały czas z niego kpili). For me it sounds better with ludzie or inni, otherwise the reader has to guess whether the author had some more concrete oni in mind or not.

voron wrote:Oh and btw how do you say:
Man spricht hier polnisch / One speaks Polish here / Здесь говорят по-польски. ;)

Tutaj mówi się po polsku — this is another way to avoid an explicit subject.

Tutaj mówimy po polsku — sounds a little funny, this is more appropriate when talking to children, might sound insulting, but sometimes such forms are used.

User avatar
pittmirg
Posts:737
Joined:2008-06-11, 7:37
Gender:male
Country:PLPoland (Polska)

Re: Polish - voron

Postby pittmirg » 2008-09-17, 18:26

Another popular impersonal construction in Polish makes use of the noun człowiek in place of subject:

Człowiek się już nawet nie może wyspać porządnie.

In Polish there's also the so-called "impersonal you", it's common when you give instructions to someone or explain how to do something.

Jak idziesz tam, to po prawej widzisz drzwi do gabinetu dyrektora, a po lewej ogromny hol z palmami...

User avatar
voron
Language Forum Moderator
Posts:4945
Joined:2007-07-15, 3:29
Real Name:Igor
Gender:male
Country:TRTurkey (Türkiye)

Re: Polish - voron

Postby voron » 2008-09-17, 20:05

kapitan przychodził do kompanii po ciczy, żeby wreszcie zrealizować swoje najmocniejsze marzenie

Największe marzenie. Niestety, nie wiem co to jest cicza, może ktoś mi może wyjaśnić

To jest capstrzyk! Kapitan przychodził po capstrzyku. Niespodziewanie natknąłem się na ten wyraz w jednym z czytanych przez mnie ostatnio tekstów.

User avatar
pittmirg
Posts:737
Joined:2008-06-11, 7:37
Gender:male
Country:PLPoland (Polska)

Re: Polish - voron

Postby pittmirg » 2008-09-20, 8:55

Nie chciałeś przypadkiem napisać "cisza"? (Zdaje się, że w wersji BezierCurve było właśnie to). To byłoby zrozumiałe.

"Capstrzyk" musiałem sprawdzić w słowniku, zdaje się, że brakuje mi tego, no, wojskowego przeszkolenia :lol:

User avatar
arti
Posts:690
Joined:2004-09-11, 22:51
Real Name:Artur Kopcych
Gender:male
Location:Kraków
Country:PLPoland (Polska)
Contact:

Re: Polish - voron

Postby arti » 2008-09-20, 15:21

Ja też sprawdzałem "capstrzyk" w słowniku :wink: Zawsze myślałem, że to jest wojskowa pobudka, a się okazało, że wręcz vice versa hehe
The stock market is the only place where dreams can grow.

User avatar
voron
Language Forum Moderator
Posts:4945
Joined:2007-07-15, 3:29
Real Name:Igor
Gender:male
Country:TRTurkey (Türkiye)

Re: Polish - voron

Postby voron » 2008-10-10, 22:38

Zrobiłem jeszcze jedno tłumaczenie na polski, w ten raz do końca i bardziej przydatnego opowiadania. Napisał go Kir Bułyczow, rosyjski pisarz fantastyki naukowej. Opowiadanie nałeży do serii "Nowe baśni", w której każde opowiadanie przedstawia sobą jakąś znaną baśń, przerobioną na naukowo fantastyczną modłę.
Będę wdzięczny za wszystkie komientarze!

Sinobrody

Obudził ją o świcie. Za oknem wisieł nieprzezroczysty błękit, w jakim utonęły lasy, pola, jeziora. Rzadkie światełka dalekiej wsi z trudem przedzierały się przez gęsty błękit.
- Wstawaj, śliczna moja, - mówił jej. - Chcę, żeby Ci się spodobało w naszym domie.
Ona odwróciła od niego oczy. Kruczoczarna broda, zajmująca połowę twarzy i rozłożyście spuszczająca się na pierś, straszyła ją.
- Patrz na mnie, - rozkazał. - Będziesz miała przywyknąć do mnie tak czy owak. Jestem Ci nieprzyjemny?
- Nie wiem, - powiedziała.
- Będę do Ciebie dobry, - powiedział. - Nie będę Cię krzywdził. Ale musisz mnie we wszystkim słuchać.
- Dobrze, - odpowiedziała, nie unosiący głowy.
- A teraz idź, - mówił. - Możesz robić wszystko, że chcesz. Tylko proszę, nie otwieraj małych drzwi pod schodami.
- Dobrze, - powtórzyła, marzący o jednym: żeby szybciej poszedł i zostawił ją samą.
- Możliwie, będę musiał dzisiaj wyjechać, - powiedział. - Wrócę pod wieczór.

Popatrzyła mu w ślad. Wolno szedł korytarzem. Jego plecy, szerokie i pochyłe, kryły w sobie jakąś niezrozumiałą groźbę.
Za kilka minut usłyszała, jak rozległy się głosy pod oknem. Podeszła do okna i zobaczyła, że żegna kogoś ze służących. Naprawdę wyjeżdżał. Jej się od razu zrobiło lżej. Konieczność odporządkowywać się Sinobrodemu gnębiła ją, przecież doskonale rozumieła, że nie ma innego wyjścia: był jej gospodarz i nie było skąd czekać na pomoc.
W domie wsyszstko ucichło. Otworzyła drzwi i wyszła ze swojego pokoju. Długi korytarz prowadził do samych schodów. Szturchnęła jakieś drzwi z prawej strony i zobaczyła wielki pokój, prawie pusty, jeżeli nie liczyć stołu, fotelu z wysokim oparciem i szaf na książki przy ścianach. Podeszła do półek. Nazwy książek jej nic nie mówiły.
Przekartkowała jedną z nich, postawiła na miejsce. Potem opuściła bibliotekę i doszła do schodów. Zeszła, w zadumie postukiwając piąstką po poręczy, i zatrzymała się w niepewności w wysokim holu, jakiego podłoga była usłana neobjętym dywanem. Jedan z kuchcików, ubrany w biały chałat i czapkę, wyszedł z kuchni. Nie zwróciła na niego nijakiej uwagi. Kuchcik przeszedł obok i znikł.
Co to Sinobrody zabraniał jej robić? Aha, otwierać małe drzwi pod schodami. Gdzież one?
Oto i drzwiczki. Przesunęła dłanią po chłodnej powierchni i oderwała rękę. Przypomniała sobie, jakie oczy miał Sinobrody, kiedy rozkazał jej sluchać go we wszystkim. Chwileczkę postała przed drzwiami, potem nagle pchnęła je i zmrużyła oczy.
Tak postała jeszcze kilka chwilek. Wiedziała, odczuwała, że drzwi są już otworzone, i trzeba tylko otworzyć oczy, żeby odgadnąć tajemnicę domu. "No, - przekonywała sama siebie, - otwórz oczy. Co zrobione, zrobione."

I otworzyła oczy.
Oczekiwała zobaczyć wszystko, tylko nie to, że stanało jej przed oczyma.
W niewielkim półciemnym pokoju leżało sześć takich samych osób, jak ona. Niektóre były bez głowy. I wszystkie były martwe. Zrozumiała, że nie jest perwszą i, możliwie, nie jest ostatnią żywą mieszkanką tego domu, i los jej nieszczęśliwych poprzedniczek zgotowany i dla niej.
Zawowała i, nie zamknąwszy drzwi, rzuciła się w górę po schodach. Biegła korytarzem, nie pośiadając się ze strachu od swojego otwarcia. Chciała się ukryć, schronić, uciec - ale gdzie? W lesie?
Zawróciła z powrotem i pomknęła do wyjścia z domu, do sadu. I u progu zderzyła się ze Sinobrodym.
Zrozumiał wszystko od pierwszego wejrzenia.
- Byłaś tam? - zapytał, i głos mu był raczej smutny, niż zły. - Widziałaś wszystko?
- One... one... zabiłeś je! - szłochała. - Zabijesz i mnie!
- Niestety, masz rację, - odpowiedział cicho. Nie mam innego wyboru.


Wieczorem, zdemontowawszy kolejny neudany model, Robert Kamilew zwany Sinobrody, kierownik centralnego laboratorium biorobotów, siedzieł zasmucony w stołowce bloku głownego i w roztargnieniu pił ósmą filiżankę najmocniejszej herbaty.
- Znowu fiasko? - zapytała Gela.
- Gdy tylko otrzymują swobodę woli, natychmiast odmawią posłuszeństwa, - poskarżył jej się Robert, z rozpaczą wyskubując włosy ze czarnej brody. - System gubi pewność. Ciekawość okazuje się mocniejsza od kompleksu posłuszeństwa.
- Biedacze, znów miesiąc pracy na próżno!
- Dlaczego na próżno? - obraził się raptem Robert. - Jutro biorę się do nowego modelu. Jakaś z żon Sinobrodego wyjdzie dostatecznie zdyscyplinowana.
- A co jak setna?.. - westchnęła Gela.

User avatar
BezierCurve
Posts:2626
Joined:2008-03-07, 12:21

Re: Polish - voron

Postby BezierCurve » 2008-10-11, 0:09

Nie marnujesz czasu, voron :) Podziwiam ilość pracy włożonej w ten przekład.

Sinobrody

Obudził ją o świcie. Za oknem wisiał nieprzezroczysty błękit, w którym utonęły lasy, pola, jeziora. Nieliczne światełka dalekiej wsi z trudem przedzierały się przez błękitną mgłę (to moja propozycja - unikamy niezgrabnego powtórzenia).
- Wstawaj, moja śliczna, - powiedział. - Chcę, żeby spodobało ci się w naszym domu.
Odwróciła od niego oczy. Kruczoczarna broda, zajmująca połowę twarzy i rozłożyście opadająca na pierś, przerażała ją.
- Patrz na mnie, - rozkazał. - Będziesz musiała przywyknąć do mnie tak czy owak. Czy jestem dla ciebie nieprzyjemny?
- Nie wiem, - powiedziała.
- Będę dla ciebie dobry, - powiedział. - Nie będę Cię krzywdził. Ale musisz mnie we wszystkim słuchać.
- Dobrze, - odpowiedziała, nie unosząc głowy.
- A teraz idź, - powiedział. - Możesz robić wszystko, co chcesz. Tylko proszę, nie otwieraj małych drzwi pod schodami.
- Dobrze, - powtórzyła, marząc o jednym: żeby szybciej poszedł i zostawił ją samą.
- Możliwe, że będę musiał dzisiaj wyjechać, - powiedział. - Wrócę pod wieczór.

Popatrzyła w ślad za nim. Wolno szedł korytarzem. Jego plecy, szerokie i pochylone, kryły w sobie jakąś niezrozumiałą groźbę.
Po kilku minutach usłyszała, jak rozległy się głosy pod oknem. Podeszła do okna i zobaczyła, że żegna kogoś ze służących. Naprawdę wyjeżdżał. Od razu zrobiło jej się lżej. Konieczność podporządkowania się Sinobrodemu gnębiła ją, jednak doskonale rozumiała, że nie ma innego wyjścia: był jej gospodarzem i nie było skąd oczekiwać pomocy.
W domu wszystko ucichło. Otworzyła drzwi i wyszła ze swojego pokoju. Długi korytarz prowadził do samych schodów. Szturchnęła jakieś drzwi z prawej strony i zobaczyła wielki pokój, prawie pusty, jeżeli nie liczyć stołu, fotela z wysokim oparciem i regałów na książki przy ścianach. Podeszła do półek. Nazwy książek nic jej nie mówiły.
Przekartkowała jedną z nich, odstawiła na miejsce. Potem opuściła bibliotekę i doszła do schodów. Zeszła, w zadumie postukując piąstką po poręczy i zatrzymała się niepewnie w wysokim holu, którego podłoga przykryta była olbrzymim dywanem. Jedan z kuchcików, ubrany w biały fartuch i czapkę, wyszedł z kuchni. Nie zwróciła na niego uwagi. Kuchcik przeszedł obok i znikł.
Czego to Sinobrody zabraniał jej robić? Aha, otwierać małych drzwi pod schodami. Gdzie one ?
Oto i drzwiczki. Przesunęła dłonią po chłodnej powierzchni i oderwała rękę. Przypomniała sobie, jakie oczy miał Sinobrody, kiedy rozkazał jej słuchać go we wszystkim. Chwilę postała przed drzwiami, potem nagle pchnęła je i zamknęła oczy. (Zmrużenie - to tylko częściowe przymknięcie powiek. Z tekstu dalej wynika jednak, że nic nie widziała.)
W ten sposób postała jeszcze kilka chwil. Wiedziała, odczuwała, że drzwi są już otwarte, i trzeba tylko otworzyć oczy, żeby odgadnąć tajemnicę domu. "No, - przekonywała sama siebie, - otwórz oczy. Co się stało, to się nie odstanie."

I otworzyła oczy.
Oczekiwała, że zobaczy cokolwiek, tylko nie to, co stanęło przed jej oczyma.
W niewielkim, ciemnym pokoju leżało sześć takich samych osób jak ona. Niektóre były bez głowy. I wszystkie były martwe. Zrozumiała, że nie jest pierwszą i, możliwe, że nie ostatnią żywą mieszkanką tego domu, a los jej nieszczęśliwych poprzedniczek zgotowany został i dla niej.
Krzyknęła i, nie zamknąwszy drzwi, rzuciła się w górę po schodach. Biegła korytarzem, nie posiadając się ze strachu przed swoim odkryciem. Chciała się ukryć, schronić, uciec - ale gdzie? W lesie?
Zawróciła z powrotem i pomknęła do wyjścia z domu, do sadu. U progu zderzyła się z Sinobrodym.
Jedno jego spojrzenie wystarczyło, żeby zrozumiał wszystko.
- Byłaś tam? - zapytał, a głos miał raczej smutny, niż zły. - Widziałaś wszystko?
- One... one... zabiłeś je! - szlochała. - Zabijesz i mnie!
- Niestety, masz rację, - odpowiedział cicho. Nie mam innego wyboru.


Wieczorem, zdemontowawszy kolejny nieudany model, Robert Kamilew zwany Sinobrodym, kierownik centralnego laboratorium biorobotów, siedział zasmucony na stołówce bloku głównego i w roztargnieniu pił ósmą filiżankę najmocniejszej herbaty.
- Znowu fiasko? - zapytała Gela.
- Gdy tylko otrzymują swobodę woli, natychmiast odmawiają posłuszeństwa, - poskarżył jej się Robert, z rozpaczą wyskubując włosy z czarnej brody. - System staje się niepewny. Ciekawość okazuje się mocniejsza od kompleksu posłuszeństwa.
- Biedaku, znów miesiąc pracy na próżno!
- Dlaczego na próżno? - uniósł się raptem Robert. - Jutro biorę się do nowego modelu. Któraś z żon Sinobrodego wyjdzie dostatecznie zdyscyplinowana.
- A co, jeśli to będzie ta setna?.. - westchnęła Gela.

Ciekawe opowiadanie, dzięki za przekład! Co do błędów - sam widzisz: głównie to tylko literówki, szyk wyrazów i zamiana "że" na "co" oraz "jakieś" na "któreś". W pozostałych przypadkach użyte przez ciebie słowa nie były błędne, po prostu w kontekście opowiadania lepiej pasowały inne.
Świetna robota :yep:

Aha, sprawdzenia interpunkcji się nie podjąłem. :?
Brejkam wszystkie rule.

"I love tautologies, they're so ... tautological." Hunef

User avatar
voron
Language Forum Moderator
Posts:4945
Joined:2007-07-15, 3:29
Real Name:Igor
Gender:male
Country:TRTurkey (Türkiye)

Re: Polish - voron

Postby voron » 2008-10-11, 18:58

BezierCurve wrote:Nie marnujesz czasu, voron :) Podziwiam ilość pracy włożonej w ten przekład.

Bardzo dziękuję! Co do zużytego czasu, uważam, że próby pisać w języku obcym, z poprawieniem błędów, są jedyny sposób rozwijania nawyków aktywnych nim władania (kiedy jest jeszcze ciężko prowadzić rozmowę).

Proszę odpowiedzieć na kilka pytań, które mi powstały podczas ogłądania poprawień:

- Jakaż jest różnica pomiędzy zaimkami "który" i "jaki"?

- W jakich wypadkach przyimek "z" zamienia się na "ze", a "w" na "we"?

Czego to Sinobrody zabraniał jej robić? Aha, otwierać małych drzwi

- Dlaczego jest użyty dopełniacz po "otwierać"?

User avatar
pittmirg
Posts:737
Joined:2008-06-11, 7:37
Gender:male
Country:PLPoland (Polska)

Re: Polish - voron

Postby pittmirg » 2008-10-12, 8:15

voron wrote:Bardzo dziękuję! Co do zużytego czasu, uważam, że próby pisania w języku obcym, z poprawianiem błędów, są jedynym sposobem rozwijania aktywnych nawyków nim władania (kiedy jest jeszcze ciężko prowadzić rozmowę).

Proszę odpowiedzieć na kilka pytań, które mi powstały podczas oglądania poprawień:


"które pojawiły się" (albo "które przyszły mi na myśl") byłoby IMHO lepsze.

Jakaż jest różnica pomiędzy zaimkami "który" i "jaki"?


"Jaki", kiedy jest używany jako zaimek względny (relative pronoun), odnosi się do właściwości, czy typu danej rzeczy, podczas gdy który jest stosunkowo neutralnym zaimkiem względnym, częściej używanym. Porównaj:

Ma pan (taką) lodówkę, jakiej nie wolno wnosić.
"You have the sort of fridge that must not be carried in."
Ma pan lodówkę, której nie wolno wnosić. "You have the fridge that must not be carried in."

"Jaki" często występuje razem z "taki":

Brakuje mi takiego telewizora, jaki ma mój sąsiad
.
Jaki pan, taki kram.

(W podanych przykładach "który" odnosi się do konkretnego przedmiotu, a nie całego określonego typu jakiegoś przedmiotu.)

W jakich wypadkach przyimek "z" zamienia się na "ze", a "w" na "we"?


Ooo, to jest ciężkie do wytłumaczenia, zwłaszcza że może zależeć od dialektu/regionu i idiolektu, ponadto jest dość silnie zleksykalizowane.

Zazwyczaj przed pojedyńczą nagłosową spółgłoską (a single consonant in the onset) używa się krótkich form (choć mogą być pewne wyjątki typu ze sobą [ale w sobie]).

"Ze" używamy przed zbitką z /s/, /z/, /ʂ/, /ʐ/, /ɕ/, /ʑ/ jako pierwszym elementem.

ze stawu
ze zgodą
ze szmatą
ze żmiją
ze środkiem
ze źle upieczoną rybą

"We" używamy przed zbitką z /f/, /v/ jako pierwszym elementem.

we wniosku
we Francji

Uwaga: przed "spalatalizowanymi wargowymi" występują krótkie formy (w wielkiej chwale).

Dłuższe formy można też spotkać przed różnymi trudnymi do wymówienia zbitkami, np. we mchu, we śnie (chociaż niektórzy mogą mówić w mchu itd.).

Ponadto, niektórzy ludzie mówią we środę, inni w środę, niektórzy mówią w czwartek, inni we czwartek, ale wszyscy we wtorek. Są dialekty, w których mówi się nawet we wodzie i ze sokiem.

Należy jeszcze dodać, że przed formami zaimka ja stosujemy zawsze dłuższe formy, a część z nich nie jest używana nigdzie indziej (albo prawie nigdzie indziej; np. ode mnie, nade mną, pode mną).

voron wrote:Dlaczego jest użyty dopełniacz po "otwierać"?


Bo to zdanie zachowuje się, jakby był tam opuszczony czasownik "zabraniać"?
Last edited by pittmirg on 2008-10-13, 21:29, edited 1 time in total.

User avatar
Qrczak
Posts:154
Joined:2007-11-27, 20:51
Real Name:Marcin Kowalczyk
Gender:male
Location:Kraków
Country:CHSwitzerland (Schweiz / Suisse / Svizzera / Svizra)

Re: Polish - voron

Postby Qrczak » 2008-10-12, 18:20

Dodam jeszcze we Lwowie (to w zasadzie jedyna możliwość, chociaż Google znajduje 1,5% z w), ale w Lwówku Śląskim (tutaj we jest kilka razy rzadsze niż w; w moim idiolekcie jest tylko w).

Jeśli użycie form tych zaimków przed jakimś słowem nie pasuje do ogólnych reguł, to wyjątek jest zawsze w stronę we / ze zamiast spodziewanego w / z i dotyczy jakiegoś od dawna utrwalonego połączenia.

User avatar
voron
Language Forum Moderator
Posts:4945
Joined:2007-07-15, 3:29
Real Name:Igor
Gender:male
Country:TRTurkey (Türkiye)

Re: Polish - voron

Postby voron » 2008-10-13, 20:22

pittmirg wrote:
voron wrote:Dlaczego jest użyty dopełniacz po "otwierać"?

Bo to zdanie zachowuje się, jakby był tam opuszczony czasownik "zabraniać"?

Tak, ale nie rozumiem, dlaczego jest potrzebny dopełniacz w wyrażeniu:
zabraniać otwierać (małych) drzwi

Bo "zabraniać" traktuje się jako negacja (=nie otwierać drzwiczek)? Z jakimi jeszcze czasownikami dzieje się podobne?

I jeszcze pytanie: pittmirg mi wytłumaczył, jak używać "który" i "jaki" jako zaimki względne; a co się dzieje w wypadku, kiedy są używane jako zaimki pytające? Na przyklad, czy mógłbym w swojim poprzednim pytaniu powiedzieć: "Z którymi jeszcze czasownikami..."?
Last edited by voron on 2008-10-14, 19:40, edited 1 time in total.

User avatar
pittmirg
Posts:737
Joined:2008-06-11, 7:37
Gender:male
Country:PLPoland (Polska)

Re: Polish - voron

Postby pittmirg » 2008-10-13, 21:55

Cały czas mam wrażenie, że to tłumaczenie tych zaimków względnych jest nieco mętne, nawet po małej edycji; zdaje się, że muszę to jeszcze przemyśleć.

Bo "zabraniać" traktuje się jako negacja (=nie otwierać drzwiczek)? Z jakimi jeszcze czasownikami dzieje się podobne?


Najwyraźniej jest czasem tak właśnie traktowane, chociaż nie jest to jedyna możliwość. Nie wiem jak dla innych rodzimych użytkowników, ale dla mnie:

Zabrania mu otwierać małe drzwi.

jest jak najbardziej gramatyczne.

Google pokazuje obie konstrukcje, z tym, że biernik jest częstszy (po odliczeniu zdań przeczących):

Nie może, ponieważ gdyby zabronił kupować swoje oprogramowanie to nic by nie zarobił
Al-Kaida zabrania kupować ogórki.
...domowy podręcznik Anny S. zabrania kupować cienkich książek
Mama Nina zabrania kupować tej szmiry.


Natomiast po samym "zabraniać"/"zabronić", bez bezokolicznika, oczywiście stosujemy dopełniacz:

Firma zabrania mu kupowania/*kupowanie komputerów.

A propos czasowników zachowujących się w zbliżony sposób, nie mam siły już nad tym się zastanawiać :para:

Na przyklad, czy mógłbym w swoim poprzednim pytaniu powiedzieć: "Z którymi jeszcze czasownikami..."


(Swoją drogą, życzę sobie, żeby przeprowadzono reformę ortografii usuwającą to paskudne <i> dla /ji/ i potworki w stylu <żmii> /z`miji/ :x )

Tak mógłbyś. W pytaniach ta różnica jest inna niż w zdaniach podrzędnych przydawkowych (relative clauses), i jaki jest tu dużo powszechniejsze. Jednakże w niektórych kontekstach jak twój różnica ta jest dość minimalna lub żadna.
Może juto jeszcze coś dopiszę, chyba że ktoś mię wyręczy.
BTW, czy jest to aż tak różne od wschodniosłowiańskich? Nie żebym się kiedykolwiek jakiegoś uczył...

User avatar
voron
Language Forum Moderator
Posts:4945
Joined:2007-07-15, 3:29
Real Name:Igor
Gender:male
Country:TRTurkey (Türkiye)

Re: Polish - voron

Postby voron » 2008-10-14, 20:40

pittmirg wrote:BTW, czy jest to aż tak różne od wschodniosłowiańskich?

I'm going to answer in English.

Let's compare: Russian has который (kotoryj) and какой (kakoj), which are supposed to correspond to Polish który and jaki.

I will consider two types of subordinate clauses, in which these pronouns are used most often:
1) attributive (which replace an attribute = przydawka), and
2) objective (which replace an object = dopełnienie).
(I'm not sure about the English or Polish terminology; in Russian they are named придаточное определительное and придаточное дополнительное).

In case of 1) который is normally used, including the cases when it refers to "такой". Какой is possible but sounds somewhat archaic:
У Вас (такой) холодильник, который нельзя вносить. = Ma pan (taką) lodówkę, jakiej nie wolno wnosić.
Мне не хватает такого телевизора, который/какой есть у моего соседа. = Brakuje mi takiego telewizora, jaki ma mój sąsiad.

In case of 2), as well as in questions, который is used mostly to point to a numbered object, and какой is used otherwise:
Я знаю, какой у тебя характер. = Wiem, jaki masz charakter.
Я не помню, на котором/каком троллейбусе нам нужно ехать. = Nie pamiętam, na którym trolejbusie musimy jechać.
Который час? = Która godzina? (какой is not possible)


In Belarusian, only які (jaki) is possible in 1), and for 2) it's more or less similar to Russian.

User avatar
pittmirg
Posts:737
Joined:2008-06-11, 7:37
Gender:male
Country:PLPoland (Polska)

Re: Polish - voron

Postby pittmirg » 2008-10-15, 19:19

As for questions or interrogative clauses, the distribution of jaki and który in Polish seems fairly similar to what you've shown for Russian.

Jaki
asks about a feature or quality of something, or also sometimes an object which would have certain feature(s):

Jaka ona jest? What is she like? (predicative use)
Jakim prezydentem był Carter? What kind of president was Carter? What was Carter like, as a president? (attributive use)
Jaki masz pokój? What room do you have / What's your room like? (attributive use)
Jaka liczba spełnia założenia? Which number fulfils the conditions? (attributive use)


Który
asks about choice from a set (or about the ordinal number of sth):

Która ona jest? Which number is she? (predicative use)
Która to ona? Which one is she? (probably the predicative use)
Którego z nich widziałeś? Which of them did you see? (standalone, the head of a NP)
Którym prezydentem był Carter? Which president was Carter? Of the presidents, what number was Carter? (attributive use)

There are some contexts, where they are rather interchangeable, e.g. one could say "Która liczba spełnia...?" with no big difference in meaning.

Complement clauses are rather similar to questions in this respect IMO.

I.e. you could insert wiem before each of the mentioned sentences and their basic meaning would be preserved except that they'd wouldn't be questions any longer. Well, you know what I mean.

As for relative clauses:

Jaki tends to be used mostly where the modified noun could be preceded by such or the sort/kind of in English (but not necessarily the other way round, i.e. it doesn't occur everywhere where you see the mentioned English words and phrases or taki).

In such cases the modified noun often doesn't not refer to a particular object but to (any member of) a whole class that fulfils certain requirements described in the respective relative clause.

Chciałbym mieć takie auto, jakim jeździ sąsiad. I'd like to have such a car like the one my neighbour drives.

Cf.

Chciałbym mieć to auto, którym jeździ sąsiad. I'd like to have the car my neighbour drives.

Sometimes który, which is generally more common, can be found in the first clause type as well, and it's particularly common in the nominative, it seems to me.

Kupię sobie taką lodówkę, która może cały czas stać na polu.
I'll buy such a fridge that can stand outdoors all the time. (silly but I'm too tired to think of a better sentence; by the way note the cool Lesser-Polish regionalism na polu).

"Który" is also practically obligatory when referring to a specific object, I think (i.e. obligatory if we consider the choice between those two pronouns).

Obviously, there are also other important relative pronouns, like kto and co. With their own distribution, too.

(I'm not sure about the English or Polish terminology; in Russian they are named придаточное определительное and придаточное дополнительное).


I think relative clauses (alhough I've also seen attributive clauses) and complement clauses, respectively.

http://www.sil.org/linguistics/Glossary ... Clause.htm
http://www.sil.org/linguistics/Glossary ... Clause.htm

Co do zakręconej polskiej terminologii lingwistycznej, wydaje się, że są to odpowiednio zdanie podrzędne przydawkowe i zdanie podrzędne dopełnieniowe.

Nie pamiętam, na którym trolejbusie musimy jechać.


Powinno być: ...którym trolejbusem musimy jechać.

User avatar
voron
Language Forum Moderator
Posts:4945
Joined:2007-07-15, 3:29
Real Name:Igor
Gender:male
Country:TRTurkey (Türkiye)

Re: Polish - voron

Postby voron » 2009-04-04, 21:27

Dzisiaj dla żartu poszukałem swojego nazwiska w bazach internetowych archiwów polskich, i - o cud! - szybko znalazłem swojego pradziada (zbiega się i imię, i miasto, gdzie mieszkał). Jestem bardzo podniecony, bo nie wiem prawie nic nawet o swoim dziadku - tata mi bardzo mało może o nim powiedzieć, bo te dane były w radziecki czas niebiespieczne.
To muszę zbadać. 8-)
Last edited by voron on 2009-04-05, 7:41, edited 1 time in total.

User avatar
BezierCurve
Posts:2626
Joined:2008-03-07, 12:21

Re: Polish - voron

Postby BezierCurve » 2009-04-04, 22:46

Powodzenia :) Z ciekawości, jakie to było miasto?
Brejkam wszystkie rule.

"I love tautologies, they're so ... tautological." Hunef

User avatar
voron
Language Forum Moderator
Posts:4945
Joined:2007-07-15, 3:29
Real Name:Igor
Gender:male
Country:TRTurkey (Türkiye)

Re: Polish - voron

Postby voron » 2009-04-05, 7:37

Dzięki :)
To był Hrubieszów - województwo lubielskie, granica z Ukrainą.

User avatar
Oleksij
Posts:4762
Joined:2005-06-28, 16:46
Real Name:Олексій Мірошниченко
Gender:male
Location:Nicosia
Country:CYCyprus (Κύπρος / Kıbrıs)
Contact:

Re: Polish - voron

Postby Oleksij » 2009-04-06, 7:06

voron wrote:Dzisiaj dla żartu poszukałem swojego nazwiska w bazach internetowych archiwów polskich, i - o cud! - szybko znalazłem swojego pradziada (zbiega się i imię, i miasto, gdzie mieszkał). Jestem bardzo podniecony, bo nie wiem prawie nic nawet o swoim dziadku - tata mi bardzo mało może o nim powiedzieć, bo te dane były w radziecki czas niebiespieczne.
To muszę zbadać. 8-)

Walcz o Kartę Polaka! :lol:
Moja ulica murem podzielona - świeci neonami prawa strona, lewa strona cała wygaszona, zza zasłony obserwuję obie strony.
Youtube Channel


Return to “Polish (Polski)”

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 9 guests