W Krakowie było bardzo deszczowo. Na Brackiej jak zwykle padało. W przeciwieństwie do Grodzkiej, na której wyjątkowo było słonecznie i sucho. Nikt nie zwrócił jednak na to uwagi, bo wszyscy byli zajęci swoimi sprawami.
Tylko detektyw Przyczajski, obserwując zmokniętych przechodniów na suchej ulicy Grodzkiej, skierował swój wzrok ponad ulicę Bracką, skąd nadchodzili. Zobaczył tam na niebie ogromnego, zrozpaczonego psa, który zwiastował kolejny pracowity dzień dla Przyczajskiego.Pies wlókł za sobą niezwykle podejrzany przedmiot. Gdy tylko detektyw przyjrzał mu się z bliska, zobaczył, iż jest to małpka, w koszulce z napisem "Belweder". Za psem natomiast podążał kot, który aż palił się, żeby się do niej dobrać. Lecz wtem zza rogu wyskoczył kaczor o imieniu Donald, aby...
Zawołać: "To wszystko jest tylko sen!"Już kilka dni nikt nic nie dopisuje. Ciekawe, teraz zacznie się nowe opowiadanie albo ktoś zachce inaczej zakończyć tą historię?